Po kilku zwykłych dniach chodzenia do szkoły i spotykania się z Brajanem. Doznałam szoku wchodząc do domu i widząc męskie eleganckie buty w przedpokoju.
- Nie to nie możliwe - pomyślałam. - A jednak.
- Mamo? - krzyczę, ale nikt się nie odzywa. Jest tak cicho, że słychać bycie mojego serca, które w tym momencie chce wyrwać mi się z piersi. Nagle słyszę, że ktoś schodzi po schodach i wchodzi do salonu. Kiedy się odwracam widzę Go i nie mogę uwierzyć własnym oczom, którym ukazuje się dość szczupły mężczyzna w niebieskiej koszuli. Przygląda mi się, podchodząc coraz bliżej.
- Tato?! - do oczu napływają mi łzy. Mężczyzna przejechał rękom po moim policzku i bez żadnego słowa przyciągną mnie do siebie i przytulił. - Tak bardzo Cię przepraszam - wyszeptał mi do ucha.
Nie było czasu na żale i kłótnie. Tak bardzo chciałam, żeby ta chwila nigdy się nie kończyła. Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić ile to dla mnie znaczyło. Że przyjechał, że jest i w tym momencie mnie przytula. Nawet nie zauważyłam, że mama stoi na schodach i się nam przygląda. Nie mam pojęcia czy stała tam od początku jednak wiem, że jest szczęśliwa, jeśli ja jestem szczęśliwa.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że przyjeżdżasz? - zapytałam, wyrywając się z uścisku.
- Nie chciałem, żebyś uciekła, już raz Cię straciłem. - odpowiedział, odgarniając mi włosy z czoła.
Spędziłam bite godziny na rozmowie z ojcem. W końcu mieliśmy do nadrobienia 17 lat życia, jakby nie patrzeć. Nie sądziłam, że możemy się tak dobrze dogadywać i mieć tak dobry kontakt. Dowiedziałam się, że ma żonę i, że ma dziecko z tą kobietą, ale szczerza mówiąc nie przeszkadzało mi to. Tak naprawdę to nawet się ucieszyłam, zawsze chciałam mieć młodszego brata albo siostrę, a z racji tego, że mama jest pisarką i ma jakieś tam przelotne związki, nie było opcji, żeby pojawił się ktoś nowy w naszym domu na stałe. Najśmieszniejsze jest to, że nawet mama dobrze przeżyłam powrót taty. Sądziłam, że będzie jej ciężko, a okazuje się, że łatwej im się rozmawia niż mi się wydawało, kiedy dzwoni mój telefon, przepraszam ich i wychodzę do holu.
- Tak kochanie?! - odbieram telefon od Brajana.
- Możemy się spotkać? - pyta rozbawiony.
- Yyyyy... Teraz? Tak trochę jestem zajęta. - mówię poddenerwowana, ale zarazem spokojna.
- No dobrze, jak tam sobie chcesz, moja piękna.
- Pa. - rozłączam się, ale nie ukrywam, że wyczułam coś dziwnego w jego głosie, jakbym nie rozmawiała z chłopakiem w, którym się zakochałam. Wróciłam z powrotem do pokoju. Widziałam, że mojej mamie i tacie, temat się nie urywa. Po prostu gadają bez końca. Kto by pomyślał? Na pewno nie ja. Z racji tego, że jutro szkoła ulotniłam się do swojego pokoju by zająć się lekcjami na jutro, w końcu pierwsza ławka do czegoś zobowiązuje, jakby nie patrzeć. Nie wiem kiedy tata wyszedł, zasnęłam w stercie książek. Obudziłam się rano, kiedy mama z wrzaskiem otworzyła drzwi od mojego pokoju.
- Jest 7:40, zaspałam, zaraz spóźnisz się do szkoły.
Zerwałam się z łóżka, jakby mnie ktoś gonił. Zaczęłam jak opętana biegać po domu, zbierając swoje rzeczy i pakując książki. Nie wiem jak mi się to udało, ale po dosłownie 10 minut byłam jakoś ubrana, spakowana i gotowa do wyjścia. Biegłam przez przecznice, z każdą co raz szybciej, po drodze wpadłam na kilku przechodnich w różnym wieku. Zdążyłam dobiec do szkoły, kiedy rozległ się dzwonek na lekcje. Weszłam do klasy i zajęłam swoje zaszczytne miejsce w pierwszej ławce. Dzień minął jak co dzień, czyli nudno. Zdziwiłam się, kiedy wyszłam a przed szkołą nie czekał na mnie ON. Coś we mnie pękło. W sumie, każdy by pomyślał, że przecież to nic takiego, ale dla mnie to znaczyło więcej niż tysiąc słów. Już miałam iść sama w kierunku autobusu, kiedy ktoś zaczął krzyczeć moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Brajana biegnącego w moim kierunku.
- Przepraszam, za spóźnienie.
- Nic się nie stało, tak sądzę.
Przytulił mnie, złapał za rękę i szliśmy już razem. Nie odzywałam się, po prostu szłam, trzymając się kurczowo jego ręki. Zdziwiłam się kiedy zamiast iść w kierunku mojego domu, skręciliśmy na plażę.
Zobaczyłam blask świeczek, a na moich ustaw pojawił się uśmiech. Wiedział jak na mnie działać, żebym zgodziła się na wszystko, jedną z moich cech której nie lubię, jest właśnie romantyzm, on bierze górę w takich sytuacjach, a wtedy jestem jak marionetka, którą kieruje ktoś odgórnie. Teraz tak się właśnie czułam jakby to Brajan kierował moimi sznureczkami. Szliśmy jeszcze kawałek po plaży kiedy zobaczyłam koc i piknik. Nie czekałam za nim coś powie, po prostu Go pocałowała, namiętnie, bez opamiętania tak jak to było pierwszego dnia kiedy se spotkaliśmy. Usiedliśmy i oglądaliśmy mój ulubiony film. I znów chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Po jakiejś godzinie, właściwie nie wiem czemu to zrobiłam, ale zapytałam się Go:
- Byłeś wczoraj pijany?
- Nie. - odpowiedział bez żadnego namysłu.
- Naćpany?
- Kochanie, nie lubię jak tak to nazywasz.
- Przecież lubisz nazywać rzeczy po imieniu. - skarciłam Go wzrokiem.
- Wiem. - Nie spojrzał mi w oczy.
- Masz dziś przy sobie towar? - zapytałam
- Mam. Chcesz? - spojrzał na mnie pobłażliwie.
Chyba mój wyraz mówił swoje. Chciałam dziś nie odpowiadać za swoje czyny, chociaż raz w życiu dać się unieść chwili i nie myśleć co będzie potem. Wzięłam jointa do ręki. Zaciągnęłam się raz, drugi, trzeci, bez opamiętania. Chciałam, żeby dym wypełnił całe moje ciało, działało to tak jakby ktoś zabierał ode mnie wszystkie smutki i wątpienia a zostawiał czyste szczęście w dymie. Około 22.00 wróciłam do domu, kompletnie nie do życia, bolała mnie głowa, byłam senna, nie wiedziałam co się dzieje. Jedyne co pamiętam to krzyczącą mamę i ból przy upadku na podłogę, swoją drogą cholernie bolesnego upadku. Obudziłam się w szpitalnej szali, musiałam mocno przywalić głową bo na czole wyczułam kilka szwów. Kiedy doszłam do tego gdzie jestem i mniej więcej poskładałam wczorajsze wydarzenia, Zauważyłam męską kurtkę na krześle, ale w pokoju nie było nikogo. Tylko ja i nikt, po za tym. Cisza. Wróciłam do pozycji leżącej bo jednak jeszcze trochę kręciło mi się w głowie. Myślałam, że za chwile usnę i obudzę się w innym świecie, kiedy drzwi otworzyły się, sądziłam, że to mama, tata lub Brajan, ale Jego w życiu bym się tu nie spodziewała. Wyglądał uroczo, z resztą tak jak zawsze.
- Twoi rodzice wrócili do domu, wziąć prysznic i zdrzemnąć się, z racji tego, że siedzieli tu całą noc więc zaproponowałem, że z tobą zostanę, żeby ktoś był przy tobie kiedy się obudzisz. - powiedział Dany.
Nie odezwałam się, nadal nie wiedziałam, co tu robię i gdzie jest Brajan. Popatrzyłam mu głęboko w oczy, miałam dziwne problemy z mówieniem, tak a jakby moje gardło wcale nie chciało wydusić z siebie tych kilu słów. Ale udało się:
- Dlaczego tu jestem? - wyszeptałam.
- Wczorajszego wieczoru, musiałaś zażyć dużą dawkę narkotyków i twój organizm, po prostu tego nie wytrzymał, z racji tego, że nie palisz nałogowo, nie był przyzwyczajony i zaczął się bronić, dlatego tak zareagował, a że stałaś w przedpokoju, to przy mdleniu zawaliłaś głową w kant szafki na buty, stąd wzięły się szwy na czole. - lekko się uśmiechnął
- Okej to już rozumiem, to wytłumacz mi co ty tu robisz? - popatrzyłam na niego najbardziej przyjaźnie jak umiałam.
- Kiedyś Ci obiecałem, że będę czekał co równoważy się z tym, że będę też o ciebie dbał, nie ważne co byś mi powiedziała lub zrobiła, za każdym razem postąpił bym tak samo.
Jego ostatnie słowa pozostawiłam bez komentarza, chciałam zasnąć, chciałam, żeby nigdy to się nie wydarzyło. Zasnęłam. Przebudziłam się kiedy ktoś pocałował mnie w czoło i wyszedł, kiedy otworzyłam oczy okazało się, że to Dany wyszedł zmieniając wartę z moimi rodzicami.
- Cześć kochanie. - usłyszałam głos mamy - uśmiechnęłam się.
- Trzymasz się jakoś, mam nadzieje, że tak. - To nie jest tak, że nie mogłam jej odpowiedzieć czymś więcej niż tylko skinieniem głowy, ale właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo ją zawiodłam swoim zachowaniem, do czego mogło to doprowadzić. Co jeśli upadłabym gdzieś na ulicy i już nigdy się nie obudziła. Nie mogłam jej zostawić samej, oprócz mnie nie ma tak naprawdę nikogo. Nie wybaczyłaby sobie tego, gdyby coś mi się stało.
- Przepraszam. - wydusiłam z siebie ze łzami w oczach.
- Już dobrze kochanie, jesteśmy tu z tobą skarbie, nic ci się nie stanie, obiecuje Ci to. - pocałowała mnie w czoło, po czym pogłaskała moją dłoń.
(***)
Przez trzy kolejne dni Dany nie odstępował mnie na krok, był codziennie w szpitalu i mimo jego prób, on dużo mówił, a ja Go unikałam, skoro nie mogłam Go unikać fizycznie to starałam się z nim nie rozmawiać i patrzeć mu w oczy. W pewnym sensie byłam mu wdzięczna za to, że się o mnie tak troszczy i w ogóle ale z drugiej ciężko było mi mu to okazywać wiedząc, że gdzieś tam jest Brajan.
W dniu, kiedy wyszłam ze szpitala, a rodzice przywieźli mnie do domu, postanowiłam spotkać się z Brajanem. Nie wiedziałam co się dzieje, nie odbierał telefonu, nie odwiedził mnie w szpitalu, nie dał znaku życia. Martwiłam się. Mama niechętnie ale wypuściła mnie do Brajana. Szłam ulicą "Mrocznego Cienia", tą na której Go poznałam. Nie przeszłam nawet połowy ulicy, kiedy zobaczyłam Brajana obściskującego się z jakąś laską. Nie wytrzymałam zaczęłam biec w ich stronę.
- Jak tak możesz? - uderzyłam go z liścia w twarz - Pytam się do cholery jak możesz? - A ty kim jesteś? Bo chyba nie miałyśmy okazji się poznać. - zwróciłam się do dziewczyny
- Ja? Jestem jego dziewczyną? - odgryzła mi się
- Tak? Ciekawe od kiedy? Bo o ile wiem to o 9 miesięcy jest moim chłopakiem. - krzyczałam. - Może byś łaskawie mi to gnojku wyjaśnił, co? Twoja dziewczyna leży w szpitalu, a ty się z inną na boku zabawiasz, co źle ci ze mną było? Pytam się. Odpowiesz mi? Czy ci pierwszy raz zabrakło słów pieprzony bajkopisarzu?
- Przepraszam. Nie wiem co mam ci powiedzieć. Po prostu wystraszyłem się, mam 17 lat i nie chciałem pójść do więzienia za dragi, zrozum mnie mam całe życie przed sobą.
- Jesteś dupkiem, jak mogłeś pomyśleć, że doniosę na ciebie na policję za dragi, które sama od ciebie chciałam, mógłbyś czasem ruszyć narządem zwanym mózg. A ona? Od kiedy mnie z nią zdradzasz?
- Ją poznałem miesiąc temu, nie chciałem Cię ranić po protu się zakochałem.
- Sądzisz, że teraz mnie nie zraniłeś? To patrz zaskoczę Cię, zraniłeś i to bardzo. A wystarczyło się rozstać i iść każde w swoją stronę. - Nie miałam ochoty słuchać jego seplenienia się, po prostu odeszłam z płaczem, odeszłam od nich o jakieś 10-15 metrów, kiedy zobaczyłam jak Dany biegnie w moją stronę, o dziwo wyminął mnie i pobiegł prosto na Brajana, gdzie na przywitanie przywalił mu z prawego sierpowego, a na do widzenia z lewego sierpowego. Ucieszyłam się, bo był ktoś, kto stanął w mojej obronie, czyli tak jakby komuś na mnie zależało. Poczułam jak czyjaś dłoń odwraca mnie w swoją stronę, nie był to nikt inny tylko Dany. Byłam w kompletnej rozsypce, potrzebowałam teraz męskiego, silnego ramienia, żeby móc się wypłakać. Po prostu się do niego przytuliłam. Zapomniałam jak to jest w jego ramionach, tak bezpiecznie, błogo i te moje ulubione perfumy, za każdym razem ta mieszanka przyprawiała mnie o dreszcze.
- Jesteś dupkiem, jak mogłeś pomyśleć, że doniosę na ciebie na policję za dragi, które sama od ciebie chciałam, mógłbyś czasem ruszyć narządem zwanym mózg. A ona? Od kiedy mnie z nią zdradzasz?
- Ją poznałem miesiąc temu, nie chciałem Cię ranić po protu się zakochałem.
- Sądzisz, że teraz mnie nie zraniłeś? To patrz zaskoczę Cię, zraniłeś i to bardzo. A wystarczyło się rozstać i iść każde w swoją stronę. - Nie miałam ochoty słuchać jego seplenienia się, po prostu odeszłam z płaczem, odeszłam od nich o jakieś 10-15 metrów, kiedy zobaczyłam jak Dany biegnie w moją stronę, o dziwo wyminął mnie i pobiegł prosto na Brajana, gdzie na przywitanie przywalił mu z prawego sierpowego, a na do widzenia z lewego sierpowego. Ucieszyłam się, bo był ktoś, kto stanął w mojej obronie, czyli tak jakby komuś na mnie zależało. Poczułam jak czyjaś dłoń odwraca mnie w swoją stronę, nie był to nikt inny tylko Dany. Byłam w kompletnej rozsypce, potrzebowałam teraz męskiego, silnego ramienia, żeby móc się wypłakać. Po prostu się do niego przytuliłam. Zapomniałam jak to jest w jego ramionach, tak bezpiecznie, błogo i te moje ulubione perfumy, za każdym razem ta mieszanka przyprawiała mnie o dreszcze.
(***)
Po wielu próbach i staraniach Danemu udało się mnie przekonać, żebym do niego wróciła. W końcu chciałam być szczęśliwa. Nie żałowałam, że poznałam Brajana, bo jak to mówią "Nie żałuj poznania osoby, która dała Ci chodź chwilę szczęścia." Teraz zaczynam od nowa mam kochającego chłopaka który stoi za mną murem i powoli staram się przekonać do siebie przyjaciółki. Mam stały kontakt z tatą, stara się przyjeżdżać do mnie jak najczęściej, Niedługo poznam jego żonę i swoje rodzeństwo. Mama poznała fantastycznego faceta i wydała nową książkę, która już pokryła się bestseller'em.
Cóż...
Wygląda na to, że każda, nawet najgorsza opowieść ma swój Happy End.
---------------------------------------------------------------------------
Dziękuje Wam, za te kilka miesięcy spędzonych przy moim opowiadaniu, nawet nie wiecie ile dla mnie znaczyło, każde wejście na bloga, każdy komentarz. To dzięki wam powstało to opowiadanie.
A tak z innej beczki. Jak wam się podoba taki koniec przygód Caitlin, spodziewaliście się takiego obrotu sprawy? Mam nadzieje, że dacie mi znać o tym w komentarzach.
Mam w zanadrzu już kolejne opowiadanie, więc trzymajcie się ciepło i do zobaczenia :* w kolejnym opowiadaniu, mam nadzieje, że do tej pory Was nie zawiodłam i nie zawiodę.
Wasza @Aani_taa <3
P.S
Jeśli chodzi o kwestię osób informowanych to wszystko zostaje po staremu czyli wchodzimy w zakładkę "SPAM" i tam zostawiamy nick z Twittera, e-mail lub cokolwiek dzięki czemu będę mogła się z wami skontaktować, a zawsze będziecie wiedzieli jeśli cokolwiek zostanie tu opublikowane.
Bardzo się cieszę, że dałam RT, bo inaczej nie dowiedziałabym się o tym blogu. Chociaż nie jestem obeznana z historią, ten rozdział sprawił, że poczułam się jakbym towarzyszyła Tobie i bohaterom Twojego opowiadania od początku.
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że masz naprawdę wielki talent, którego mogę Ci tylko pozazdrościć (zważając na fakt, iż również jestem bloggerką).
Rozdział naprawdę przypadł mi do gustu :**
Czekam na kolejny wspaniały blog!
Jeju, ale jak to koniec? :( Nie nooo :(
OdpowiedzUsuńBlog był naprawdę bardzo fajny, super się go czytało!
Zakończenie bardzo mi się podoba bo nienawidziłam tego Brajana, widać nie myliłam się co do jego osoby :P
Czekam na kolejne opowiadanie i pozdrawiam! x
@czaary_maary
Bardzo ciekawie piszesz. Masz bardzo wielki talent w pisaniu. Ale trochę mnie zszokowało, że to koniec tego opowiadania.
OdpowiedzUsuń@VivLivc
Cudo... Idealne opowiadanie... Szkoda, że to była ostatnia część :(
OdpowiedzUsuń@Emcia_a
Mega *.*
OdpowiedzUsuń