(...)
- Nie możesz się z nim spotykać. - prawię krzyknął.- Bez obrazy, jesteś uroczy i wgl. Ale od, kiedy to ty wybierasz z kim mogę się spotykać, a z kim nie? Nie sądzisz, że to troszkę nie na miejscu.
- Ty nie rozumiesz... - Umilkł, a na jego twarzy pojawił się smutek, ten wyraz jego twarzy wzbudzał we mnie poczucie winy, wielkie jak stąd do wieczności. Nigdy nie lubiłam Go takiego, nawet teraz kiedy już nie byliśmy razem. Może przesadziłam.- pomyślałam.
- To mi wytłumacz.- powiedziałam już spokojnym, prawie cichym głosem. -Może się przejdziemy.-zaproponowałam. Skiną głową, ale nic nie powiedział. Popatrzyłam na niego po czym wbiegłam na górę. Założyłam czarne krótkie spodenki, croop top, trampki i mój ulubiony za duży sweter, byłam gotowa. Kiedy zeszłam na dół, zauważyłam w oczach Danego iskierki. Przypomniałam sobie chwile, kiedy byliśmy ze sobą, to jak wtedy na mnie patrzył i jak mówił, że ślicznie wyglądam, robił to w bardzo specyficzny sposób, taki idealny, nie spotykany. Tym razem nic nie powiedział, po prostu wyszliśmy. Szliśmy uliczką, prosto przed siebie. Kiedy tak szliśmy pomyślałam o swoich przyjaciółkach o tym jak mój związek z Brajan'em zmienił wszystko. Kto by pomysł, że dla chłopaka będę wstanie zmienić całe swoje życie. Spojrzałam na Danego. Te oczy zawsze przyprawiały mnie o gęsią skórkę, kiedy w nie patrzyłam.
- Może usiądziemy? - wreszcie się odezwał. Myślałam, że już dziś nic z siebie nie wykrztusi. Biedaczysko. Znaleźliśmy przyjemny plac zabaw. Ja bez żadnego zawahania skierowałam się w kierunku huśtawek, po czym usiadłam na jednej i poklepałam ręką drugą, żeby dać mu znać, żeby usiadł obok mnie. Popatrzył na mnie, a jego oczy mówiły "Ty, tak na serio?". Ale chyba nie miał za dużego wyboru więc usiadł obok mnie. Lata dzieciństwa to tu je spędzałam, przeważnie, to znaczy zawsze z mamą i grupką dzieci, które poznałam w pobliskim przedszkolu.
- O czym myślisz? - wypaliłam jak internet z szybkością LTE.
- Na prawdę chcesz wiedzieć? - Zauważyłam jak drży mu głos.
- Tak, chce. - Uśmiechnęłam Się.
- Co on ma, czego ja nie mam? - Spojrzał w niebo.
Milczałam, co miałam mu powiedzieć? Że co? Ja sama nie wiem.
- Dany, przepraszam, ale czy musimy teraz o tym rozmawiać? Ja chyba nie jestem gotowa na tą rozmowę, na pewno nie teraz. Z resztą miałeś mi coś wytłumaczyć, a mianowicie czemu nie mogę się spotykać ze swoim OBECNYM chłopakiem? - Podkreśliłam "Obecnym".
- Nie znasz Go. Nie wiesz w jakim towarzystwie się obraca, nie chcę, żeby stałą Ci się krzywda.
- A niby Ty. Go. Znasz? A jego, jak ty to ująłeś "towarzystwo"- zrobiłam dwa króliczki z palców - poznałam i wcale ni są źli, to są normalne nastolatki tak jak My. Więc nie masz się o co i o kogo się martwić. Jestem dużą dziewczynką i sobie poradzę. - Nie wytrzymałam. Wstałam i zaczęłam iść w kierunku domu. Właśnie przechodziłam przez ogrodzenie placu zabaw, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę, nie mógł być to nikt inny jak Dany. Nie odwróciłam się, nie mogłam być z nim tak blisko. Bo nie wiem na ile bym mogła się bronić, przed tym co by mogło się stać.
- Puść mnie. - zaczęłam się wyrywać. - Słyszysz? Puść mnie.
- Spójrz na mnie. Jak do ciebie mówię. - nadal nie patrzyłam. - Proszę, spójrz. - Ten głos, uległam, zawsze ulegałam, kiedy tak do mnie mówił, miałam coś takiego, że jak facet wiedział w jaki sposób do mnie mówić, mógł mieć wszystko o co by nie poprosił, niestety i Dany i Brajan umieli to wykorzystać.
- Patrzę. - powiedziałam. Złapał moją twarz, spojrzał głęboko w moje oczy i wydukał.
- Będę czekał. Słyszysz? Będę czekał, tyle ile będzie trzeba. Nie ważne, z kim będziesz. Będę czekał. Nie ważne co mi powiesz, jak bardzo będziesz uciekać, chować się przede mną, będę czekał. - musną mnie w usta. Może dziwne było to co przed chwilą zrobiłam, ale tak było. Odwzajemniłam pocałunek, po czym odepchnęłam Go od siebie i uciekłam, nie gonił mnie, na szczęście. Chciałam o tym zapomnieć, nie musieć wybierać i walczyć. Jak to się dzieje, że potrzebuje ich dwóch na raz?
Serce, kurde zdecyduj się!
- Kochanie? Plaża? Za 10 minut? - wysłałam SMS'a.
- Ok. - odpisał. No to już wiadomo, że będzie się działo. Chociaż ze sposobu pisania chłopaków, przepraszam chłopców nie da się wywnioskować czy jest dobrze czy źle. Ich odpowiedzi i tak są obojętne. Na plaży byłam po pięciu minutach po odpowiedzi mojego chłopaka. Miałam jeszcze chwilę na to by się zastanowić co mu powiedzieć i czy w ogóle mu cokolwiek mówić. Przyszedł i pierwsze co zrobił to przytulił mnie łapiąc w pasie po czym mnie odwrócił i namiętnie pocałował, zachłannie tak jakby świat miał się dzisiaj skończyć.
- Wiem co się stało, jesteś moja, nikt mi Cię nie odbierze, nie pozwolę na to słyszysz, nie pozwolę. - wyszeptał mi na ucho, a mnie spadł kamień z serca, że nie muszę mu tego mówić, że nie pyta. Cieszyłam się, że taki jest z nim życie pod tym względem wydawało się proste, bardzo proste.
Resztę dnia spędziliśmy już razem we dwoje, tak jak lubię. Ja, On i to co nas łączy. W tej chwili lepiej być nie mogło. Do czasu.
- Kochanie, wiem, że ty tego nie tolerujesz. Ale... Mogę zapalić? Ostatnio miałem trochę stresów i chciałbym odreagować.
- Jasne. - Rzuciłam od razu, właściwie się nie zastanawiając.
"Głupia jesteś on nie może... Zabroń mu..." - pomyślałam.
Chłopak wyjął z kieszeni torebeczkę z zieloną substancją i nałożył trochę na papierek tzw. "bibułkę" i zwinął w rulonik. Wyjął zapalniczkę, po czym podpalił blanta. Wziął dwa buchy, odsunął od siebie skręta i pocałował mnie w chwili wydechnięcia dymu, tak że poczułam jak dreszcz przechodzi przez całe moje ciało. Wiedział, że nie będę na niego zła bo Go kocham. Odwzajemniłam pocałunek, oderwałam się od jego ust i uśmiechnęłam się zgrywuśnie.
- Masz zamiar wypalić całego sam? - zapytałam oblizując wargi.
- Tak, chyba że Ty no wiesz... Masz ochotę? - uśmiechnął się, trącając mnie w ramię.
- Nie, dziękuje. - odpowiedziałam po czym z powrotem położyłam się na piasku.
Chłopak siedział i patrzył się w gwiazdy, ostatni raz zapytał i w tym momencie coś się stało, uległam, powiedziałam Tak, nie myślałam wtedy, że to będzie miało aż takie konsekwencje.
Wzięłam od chłopaka końcówkę dżointa i krótkim pociągnięciem wciągnęłam w siebie dym, wiedziałam jak to się robi, ba robiłam to nie raz. Ale jakoś zawsze ciężko było się do tego przyznać, no bo przecież jak córka pisarki (wspominałam wcześniej, że moja mama jest pisarką, chyba nie, nie wiem, nie ważne) z dobrego może robić takie rzeczy. No może, czasem nakład materiału szkolnego był taki, że nie dało się wyrobić, więc trzeba było sobie jakoś radzić. Mój chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem po sposobie palenia wiedział, że to nie mógł być mój pierwszy raz kiedy paliłam. I w sumie nie mylił się.
- Czyżby moja grzeczna dziewczynka, nie była wcale taka grzeczna? - zadziornie się uśmiechnął.
____________________
Resztę dnia spędziliśmy już razem we dwoje, tak jak lubię. Ja, On i to co nas łączy. W tej chwili lepiej być nie mogło. Do czasu.
- Kochanie, wiem, że ty tego nie tolerujesz. Ale... Mogę zapalić? Ostatnio miałem trochę stresów i chciałbym odreagować.
- Jasne. - Rzuciłam od razu, właściwie się nie zastanawiając.
"Głupia jesteś on nie może... Zabroń mu..." - pomyślałam.
Chłopak wyjął z kieszeni torebeczkę z zieloną substancją i nałożył trochę na papierek tzw. "bibułkę" i zwinął w rulonik. Wyjął zapalniczkę, po czym podpalił blanta. Wziął dwa buchy, odsunął od siebie skręta i pocałował mnie w chwili wydechnięcia dymu, tak że poczułam jak dreszcz przechodzi przez całe moje ciało. Wiedział, że nie będę na niego zła bo Go kocham. Odwzajemniłam pocałunek, oderwałam się od jego ust i uśmiechnęłam się zgrywuśnie.
- Masz zamiar wypalić całego sam? - zapytałam oblizując wargi.
- Tak, chyba że Ty no wiesz... Masz ochotę? - uśmiechnął się, trącając mnie w ramię.
- Nie, dziękuje. - odpowiedziałam po czym z powrotem położyłam się na piasku.
Chłopak siedział i patrzył się w gwiazdy, ostatni raz zapytał i w tym momencie coś się stało, uległam, powiedziałam Tak, nie myślałam wtedy, że to będzie miało aż takie konsekwencje.
Wzięłam od chłopaka końcówkę dżointa i krótkim pociągnięciem wciągnęłam w siebie dym, wiedziałam jak to się robi, ba robiłam to nie raz. Ale jakoś zawsze ciężko było się do tego przyznać, no bo przecież jak córka pisarki (wspominałam wcześniej, że moja mama jest pisarką, chyba nie, nie wiem, nie ważne) z dobrego może robić takie rzeczy. No może, czasem nakład materiału szkolnego był taki, że nie dało się wyrobić, więc trzeba było sobie jakoś radzić. Mój chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem po sposobie palenia wiedział, że to nie mógł być mój pierwszy raz kiedy paliłam. I w sumie nie mylił się.
- Czyżby moja grzeczna dziewczynka, nie była wcale taka grzeczna? - zadziornie się uśmiechnął.
____________________
Czytasz? Proszę komentuj, komentarze są bardzo bardzo WAŻNE i strasznie MOTYWUJĄ!
Jeśli nie możecie dodać komentarza i chcecie mi napisać co myślicie o tym na TT, za co tez będę bardzo wdzięczna to proszę piszcie to pod Hasztagiem #AAFYUBLOG dzięki temu łatwiej mi to znaleźć i przeczytać. Przyjmuję krytykę więc piszcie śmiało.
Blogowy Twitter: @blogforeva tam będę pisała co z rozdziałem kiedy się pojawi i tak dalej więc zapraszam!
***
Jeśli chodzi o kwestię osób informowanych to wszystko zostaje po staremu czyli wchodzimy w zakładkę "SPAM" i tam zostawiamy nick z Twittera, e-mail lub cokolwiek dzięki czemu będę mogła się z wami skontaktować, a zawsze będziecie wiedzieli jeśli cokolwiek zostanie tu opublikowane.
Genialne *.* Przeczytałam rozdział w ekspresowym tempie i nie mogę się doczekać następnego <3 @jb_is_my_prince
OdpowiedzUsuńświetny *.* <33 czekam na kolejny z niecierpliwością @nxd69 <3
OdpowiedzUsuńidealnieeee...czekam na nexta
OdpowiedzUsuńAwww boziu to takie słodkie xgjddjjvv *.* no i oni są tacy słodcy <33 kocham kocham kocham ;** czekam na kolejny @nxd69
OdpowiedzUsuńPłaczę, ten moment z Danym... to takie niespotykane w prawdziwym życiu ;'(
OdpowiedzUsuń@Emcia_a